
Powiedzenia typu: „Strzeżonego Pan Bóg strzeże”, czy „Przezorny zawsze ubezpieczony” znajdują zastosowanie w każdej sytuacji. Poród nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. Dlatego też wyprawka do szpitala powinna leżeć praktycznie „pod ręką”, nawet na kilka tygodni przed planowanym terminem. Bo czasem jest tak, że trzeba wyjść z domu dość szybko…
…I nie ma czasu na pakowanie!
Tym bardziej, że (kolejne trafne przysłowie) „Co nagle, to po diable”. Dlatego w dziewięciu przypadkach na dziesięć, gdy pakujemy się w pośpiechu, to na pewno o czymś zapomnimy. Taka wyprawka do szpitala, przygotowana odpowiednio wcześniej, umożliwia błyskawiczne wręcz wyjście z domu, jeżeli okoliczności będą tego wymagały. To także swego rodzaju komfort psychiczny, że jesteśmy przygotowani i w razie potrzeby sytuacja będzie pod kontrolą. A gdy jest komfort psychiczny, to jest mniej stresu i lepsze samopoczucie.
Sprawy papierkowe
Dokumenty osobiste warto mieć zawsze przy sobie, natomiast ubezpieczenie, karta ciąży oraz wszystkie wyniki badań powinny być poukładane w teczce lub spięte w skoroszycie.
Wyprawka do szpitala dla mamy:
-
kosmetyczka (z zawartością, rzecz jasna), szczotka, gumki do włosów;
-
ręcznik, ręczniki papierowe, chusteczki higieniczne;
-
koszula nocna lub piżama (odpowiednio rozpinane do karmienia piersią);
-
kapcie, klapki pod prysznic;
-
biustonosze do karmienia i wkładki laktacyjne;
-
podpaski poporodowe;
-
majtki poporodowe;
-
szlafrok;
-
ciepłe skarpetki;
-
pomadka nawilżająca do ust;
-
woda, przekąski dietetyczne.
Wyprawka do szpitala dla dziecka:
-
najlepiej 3 komplety ubranek, a w tym: body, pajacyk, śpioszki, kaftanik, czapeczki, skarpetki;
-
pieluszki tetrowe, opcjonalnie jednorazowe;
-
rożek lub kocyk;
-
delikatny ręcznik (najlepiej z kapturkiem);
-
kosmetyki dla niemowląt: krem, mydło, balsam, oliwka;
-
sterylne gaziki;
-
chusteczki nawilżane;
-
odpowiednie do pory roku ubranko wyjściowe.
Niektóre z tych rzeczy mogłyby zapewne zostać dowiezione przez kogoś później, ale umówmy się: kto ze sobą nosi, ten o nic nie prosi – to takie przysłowie podsumowujące :)